niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 3

Leżałam jeszcze przez chwilę na łóżku, po 10 minutach postanowiłam wstać i się ogarnąć. Poszłam do łazienki, weszłam do środka zamykając za sobą drzwi i podeszłam do umywalki. Odkręciłam kran, przemyłam twarz. Zakręciłam wodę i chwyciłam biały ręcznik wiszący obok. Przetarłam nim oczy, usta a następnie resztę twarzy.
Zamknęłam oczy rozmyślając o sytuacji która miała miejsce kilkanaście minut temu. Pokręciłam głową, chcąc wyrzucić z niej te myśli.
Zdjęłam strój i rzuciłam go na ziemię. Weszłam pod prysznic, zasuwając drzwi. Namydliłam swoje ciało i odkręciłam wodę po czym poczułam zimno, spadające z góry na mnie. Przekręciłam uchwyt tak, aby zrobiło się cieplej. Nabrałam szampon na ręce i wtarłam go we włosy. Opłukałam się i wyszłam z kabiny na zimne kremowe kafelki. Podbiegłam do szafki, wyciągnęłam z niej pierwszy lepszy duży ręcznik i okryłam nim swoje ciało.

Popatrzyłam jeszcze na swój brzuch. Nie był płaski - przynajmniej tak mi się zdawało. Złapałam skórę i ścisnęłam ją, aż w końcu pojawiła się na brzuchu fałdka. Obok stała waga, stanęłam powoli na niej i zamknęłam oczy. Bałam się spojrzeć w dół.

 A co jeśli przytyłam?

Wzięłam głęboki oddech, wypuściłam powietrze przez nos, po czym uchyliłam powieki i zerknęłam na licznik, który wskazywał liczbę "48"
Jeszcze tydzień temu ważyłam czterdzieści sześć kilo. Przytyłam, aż dwa... dwa kilo. Szybko z niej zeszłam.
Spojrzałam na siebie w lustrze. Przyglądałam się każdemu centymetrowi. Łzy zaczęły się zbierać w moich oczach. Nienawidziłam się. Nienawidziłam. Były takie dni, że nie mogłam nawet na siebie patrzeć. Usiadłam pod ścianą i pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej, po czym objęłam je ramionami, a głowę odchyliłam do tyłu.
- Cholera... - wymamrotałam, przykładając otwartą dłoń do czoła. Byłam zmuszona wyjść, tak okryta, z łazienki. Pociągnęłam jeszcze nosem i z westchnieniem wytarłam łzy.
Zawinęłam bardziej ręcznik na moim ciele i wyszłam z pomieszczenia na palcach. W salonie na kanapach siedziała czwórka chłopaków tyłem do mnie, byli tak zafascynowani oglądaniem filmu, że nawet nie zwrócili uwagi na półnagą dziewczynę biegająca po ich domu. Ostrożnie wychodziłam po schodach, ale coś oczywiście musiało pójść nie tak. Na końcu korytarza stała Gemma i rozmawiała z zielonookim brunetem, mówili bardzo cicho, więc nie mogłam usłyszeć o czym rozmawiają. Chciałam się schować, powoli zaczęłam się wycofywać, ale za późno, bo Gemma mnie zauważyła.
- Harry, pamiętasz? Mówiłam ci o Maddie. Jest z Ameryki! - powiedziała podchodząc do mnie.
Chłopak prychnął i ruszył w moim kierunku. Poprawiłam ręcznik, upewniając się, że wszystko zakrywa. Poczułam jak moja twarz robi się czerwona. Myślałam, że już coś powie, a on tylko przeszedł obok mnie i mocno otarł się o moje ramię. Syknęłam, marszcząc czoło.
- Harry, wrócisz tu szybko i przeprosisz Maddie ! - krzyknęła na niego.
Naprawdę mnie nie lubił. Byłam zszokowana gdy się odwrócił i podszedł do mnie.
- Przepraszam...przykro mi, że byłaś pomyłką - wycedził przez zęby.
Gapiłam się na niego. Nienawidził mnie, to było oczywiste. W całym domu było cicho. Przygryzłam wargę i prawie się rozpłakałam. Wbił wzrok w podłogę. Dalsza rozmowa nie miałaby sensu, więc bez żadnej odpowiedzi poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Byłam w okropnym szoku.

***
Leżałam na łóżku myśląc o wszystkim i o niczym. Czułam się nijako. Po głowie ciągle chodziły mi słowa Harry'ego. Masa pytań nasuwała mi się na myśl w jednym momencie.

Co ja mu zrobiłam? Czy dla wszystkich jest taki niemiły? Czy reszta chłopaków też jest taka? Może nikt mnie tu nie zaakceptuje? Jestem inna niż wszyscy? A może Harry ma rację. Nie. On nie ma racji, udowodnię mu że nie jestem taka słaba, jak on sobie wyobraża. Myśli, że może mnie tak traktować? O nie, nie pozwolę na to.

Nie widziałam żadnego z domowników odkąd poszłam do pokoju. Kilka minut później rozległo się pukanie do drzwi. Postanowiłam, że jeśli będzie to Harry, uderzę go prosto w twarz. Otworzyłam drzwi i zacisnęłam pięść, gotowa dać Harry'emu pięknego prawego sierpowego prosto w szczękę.
Zauważyłam, że to tylko Gemma.
- Tak mi przykro Maddie. Nie zasługujesz na to żeby tak do ciebie mówić - przytaknęłam - Myślę, że teraz źle się z tym czuje. On nigdy się tak nie zachowuje. Jeśli chcesz zejść na dół, jest tam tata i dał Harry'emu reprymendę .
- Nie zejdę na dół, ale powiedz mu, że nie obchodzi mnie to co powiedział. Powiedz, że jest w porządku.
- Kolacja gotowa - słyszałam głos Olivera - Dołączysz do nas Maddie?
- Nie dziękuję, nie jestem głodna - powiedziałam na tyle głośno, żeby mógł usłyszeć to Oliver, który jak przypuszczam znajdował się teraz w kuchni.
- Jesteś pewna? Jeśli nie chcesz z nami zjeść, mogę przynieść ci do pokoju - powiedziała Gemma i oparła się o framugę drzwi.
- Na prawdę nie jestem głodna, możesz już iść. Pa  - zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Prawda była taka, że byłam głodna, cholernie głodna, ale jeśli chcę zrzucić te zbędne kilogramy, muszę być nieugięta. I będę nieugięta.
Dla zabicia czasu postanowiłam poczytać. Kilkanaście książek leżało na moim stoliku, zanim zdecydowałam się którą z nich przeczytać jako pierwszą. Usadowiłam się na jednej z wygodnych puf, szukając jakiś interesujących publikacji. Chwyciłam jedną z większych książek, była okuta gładką, kolorową okładką. Skupiłam wzrok na czarnych literkach, byłam tak pochłonięta, że nim się obejrzałam byłam już na ostatniej stronie. Światło żarówki rozpraszało panujące wkoło ciemności, a zegar wskazywał godzinę pierwszą w nocy. Nagle wszechobecną ciszę przerwało dość głośne burczenie. Postanowiłam, że zagłuszę swój brzuch herbatą, to musiało wystarczyć na całą noc.
Po cichu przekręciłam klucz w drzwiach, po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
Kiedy wreszcie znalazłam się w kuchni pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to nastawiłam wodę w czajniku. I zaczęłam szukać herbaty.
- Tego szukasz ?

Cholera, tylko tego brakowało.

- Ughh.. - wydałam z siebie bliżej nieokreślone warknięcie. Podeszłam do niego i wyrwałam mu pudełeczko z herbatą w środku. Wróciłam i włożyłam jedną saszetkę do kubka, starając się nie zwracać uwagi na Harry'ego.
- Dziękuję się mówi - powiedział a ja przewróciłam teatralnie oczami. Nie mógł tego widzieć, ponieważ stałam tyłem do niego. Zalałam wrzątkiem herbatę. Miałam nadzieję, że sobie pójdzie.
 Obróciłam się, on dalej tam stał z głupim uśmiechem na twarzy. Podeszłam bliżej i położyłam rękę na biodrze. Wbiłam palec wskazujący w jego klatkę piersiową ciągle patrząc mu prosto w oczy.
- Sława tak uderzyła ci do głowy, że już nie wiesz co mówisz, nie obchodzi cię to czy kogoś zranisz - gotowało się we mnie. Nie poprawka.. Wrzało! A moja złość z każdą sekundą wzrastała bardziej. Aż mnie ręce świerzbiły, żeby mu przywalić - Jesteś zapatrzonym w siebie, nic nie wartym egoistą bez uczuć. Nie pozwolę się tak traktować Styles - zaskoczony uniósł brwi, stał z otwartymi ustami i gapił się na mnie - A teraz wybacz idę wypić w spokoju swoją herbatę - obróciłam się na pięcie. Zabrałam kubek i ruszyłam zadowolona z tego wszystkiego co mu powiedziałam w stronę pokoju.
- Dobranoc - dodałam z sztucznym uśmiechem. On nie ruszył się nawet o milimetr.

Chwyciłam T-shirt i położyłam na łóżku. Potem ściągnęłam bluzę i dresy. Wślizgnęłam się w koszulkę i z zadowoleniem zauważyłam, że była tak długa, że prawie sięgała mi kolan.
Położyłam się na łóżku, czując przyjemne ciepło i miękkość koca. Ułożyłam poduszkę i wtuliłam się w nią. Wtedy zamknęłam oczy, a sen stopniowo mnie zabierał.
Następnego ranka leżałam dłużej w łóżku niż zazwyczaj, ponieważ naprawdę nie chciałam wpaść na korytarzu na Harry'ego, kiedy szłabym do toalety. Są szanse, że już wyszedł, ale nie chciałam ryzykować.



___________________________________________________________
Tak więc pojawił się rozdział 3. Szczerze? Nie uważam, żeby był jakiś wybitny, ale nie uważam też, żeby był jakiś okropny. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten rozdział :)

Piszcie w komentarzach, co sądzicie o tym rozdziale i ogólnie, co sądzicie o tym opowiadaniu. Muszę wiedzieć czy pisanie tego ff ma jakiś sens. :)
Przypominam, że jeśli chcecie być informowani - zostawcie username z twittera lub link do bloga w komentarzu! 

POZDRAWIAM ♥

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 2

Chwyciłam rączkę od walizki na kółkach i ruszyłam w stronę domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg podbiegł do mnie przepiękny pies, jak się nie mylę husky syberyjski. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go. Miał bardzo milutką, jasną sierść, do tego uroczo machał ogonem. Uwielbiam psy, zawsze chciałam mieć, nawet jakiegoś małego kundelka, ale oczywiście mama nie godziła się na zwierzęta w domu.
- Nazywa się Odie - powiedziała Gemma, popatrzyłam na nią odwzajemniając uśmiech.
Gemma jest ode mnie trochę wyższa. Ma przepiękne, lśniące fioletowo-błękitne włosy, które sięgają jej za ramiona, brązowe oczy i figurę, której każdy może jej pozazdrościć. Wydaje się być miłą osobą, no ale mogę się mylić.

Tata wziął moje walizki i spytał czy chce coś do jedzenia, nie jestem teraz zbyt głodna, więc pokręciłam głową i zniknął gdzieś na górze schodów. Gemma zaproponowała, że mnie oprowadzi po domu. Była w nim spora kuchnia połączona z jadalnią, ściany miały kolor biały, a meble czarny. Łazienka nie jest jakoś specjalnie duża, ale nie jest również mała, w kolorze kremowym. Obok znajdowały się pokoje gościnne. Następnie wielki salon... hmm wielki to mało powiedziane, w tym pokoju zmieściłyby się trzy hotelowe apartamenty. Ogromne okna wpuszczały dużo światła.  Na środku salonu stały trzy kanapy, przed nimi stolik do kawy. Naprzeciwko na ścianie wisiał wielki telewizor, a pod nim znajdowała się półka na płyty, DVD i konsolę. Przez duże szklane drzwi wyszłyśmy na taras, gdzie był basen, obok stały leżaki i hamak. W rogu były schody, które prowadziły do ogrodu. Na środku był wybudowany kamienny krąg z paleniskiem.
Wróciłyśmy do środka i weszłyśmy po schodach na górę. Gemma powiedziała mi czyj pokój jest kogo, nie pokazywała go w środku. Wreszcie nadszedł czas na mój, znajdował się na końcu korytarza.

W rogu stało duże łóżko, na nim kilka poduszek w kolorze fioletowym, obok stała szafka nocna. Pod jednym z okien było biurko w kolorze kremowym, a przy nim obracany fotel w tym samym kolorze co poduszki. Następnie regał cały wypełniony książkami. Na środku biały milutki dywan, a na nim stolik, na około którego leżały poduszki do siedzenia. Miałam także wielką garderobę. Była w niej dosyć spora toaletka. Siostra opuściła pomieszczenie, a ja zabrałam się za wypakowywanie rzeczy. Ubrania poukładałam w garderobie, kosmetyki w toaletce. Miałam też kilka rzeczy które pomagały mi się odprężyć. Laptop i dwie książki. Książki włożyłam do jednej z szuflad półki nocnej, a laptop położyłam na biurku. Potem to co lubię najbardziej, czyli testowanie łóżka. Było bardzo wygodne. Wszystko wyglądało jak z jakiejś bajki. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziałam, w drzwiach stanął tata, wszedł pewnym krokiem i usiadł obok mnie.
- Słuchaj Maddie - popatrzył mi prosto w oczy - na początku chciałbym powiedzieć, że bardzo się cieszę z twojego przyjazdu. Nie chcę, żebyś czuła się tu źle. Ten dom zawsze będzie twoim domem. Wiem, że nie byłem dobrym ojcem, ale na prawdę chcę to zmienić - nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam. Niezręczną ciszę przerwała Gemma, wparowała do pokoju z torbami w rękach.
- Proszę to dla ciebie, kilka drobiazgów. Mam nadzieję, że spodobają ci się - położyła je na stoliku, a ja oczywiście podeszłam i ją uściskałam.
- Dziękuję, jesteście dla mnie tacy mili.
- Może chcesz iść teraz ze mną na zakupy? Umówiłam się z znajomymi dziś na mieście.
- Innym razem, chcę teraz odpocząć.
- No jasne, rozumiem. Podróż pewnie byłą męcząca. Gdybyś czegoś potrzebowała wiesz gdzie się zwrócić o pomoc - puściła mi oczko, jeszcze raz mocno mnie przytuliła i wyszła z pokoju.
- Możesz spokojnie spacerować po domu i ogrodzie, czuj się jak u siebie. Ja muszę wracać do pracy, będę w gabinecie - powiedział Oliver i ruszył w stronę drzwi. Szybko podbiegłam do niego.
- Bardzo dziękuję .. tato - przytuliłam go, a przy ostatnim wypowiadanym słowie pojawił się na jego twarzy wielki uśmiech.

***
Gdy zostałam sama, podeszłam do stolika i zaczęłam przeglądać prezenty. Kilka kosmetyków, ubrania. Wszystko było ładne, i nawet w moim stylu.
Zastanawiałam się co mogę najpierw zrobić, wybrałam basen. To chyba dobre rozwiązanie. Postanowiłam założyć strój kąpielowy który dostałam dziś od Gemmy, składający się z czarnego stanika i czarno-białych bokserek. Wychodząc z pokoju wzięłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, iPoda i słuchawki. Z łazienki zabrałam ręcznik, po czym zeszłam na dół.
Na tarasie zdjęłam buty, odłożyłam wcześniej zabrane rzeczy na leżak i wskoczyłam do basenu, zamykając oczy. Moje stopy dotknęły podłoża, więc odepchnęłam się w górę w kierunku powierzchni. Przepłynęłam jeszcze kilka razy i wyszłam z basenu. Wytarłam się ręcznikiem, położyłam na leżaku, i włożyłam słuchawki do uszu włączając muzykę w iPodzie na full.
Zaraz po kilku minutach poczułam lodowaty strumień wody na mojej głowie i ciele.
- Co to do cholery było? - wybuchłam i wyrwałam słuchawki. Oprócz mnie były tu jeszcze dwie osoby. Dokładnie dwóch chłopaków. Jeden był blondynem z niebieskimi oczami, a drugi brunetem z zielonymi. Byłam wściekła ale starałam się tego nie pokazywać. Chłopaki śmiali się w najlepsze, więc spojrzałam na nich złowrogo i się wyciszyli.
- Nie odezwiesz się? - zapytał brunet z burzą loków na głowie - Chyba się nie obraziłaś ? Ej! - starał się zwrócić moją uwagę, jednak na marne.
Dokończyłam się wycierać i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Na schodach napotkałam kolejną przeszkodę. Wpadłam na wysokiego bruneta.
- Kurwa.. - mruknęłam pod nosem.
- Wszystko w porządku? - Stał przede mną z perfekcyjnym uśmiechem i spoglądał hipnotyzującymi brązowymi tęczówkami w moje oczy. Jego brązowe włosy były postawione na żel. Mogłam powiedzieć, że stoi przede mną bóg seksu.
- Mmm... nie! - minęłam go, pobiegłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi za sobą i rzuciłam się na łóżko.

Chyba nie wyszłam aż na taką zołzę, prawda?


______________________________________________________
*Jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz*

Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia, jesteście cudowni ♥
Mam nadzieję, że wam się podoba. Kolejny rozdział prawdopodobnie za tydzień :)
Więc do następnego xx

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 1

Maddie's POV

Wróciłam z imprezy. Weszłam cicho do domu, odłożyłam klucze do koszyka na komodzie w przedpokoju, miałam już iść na górę, i wtedy zapaliło się światło w salonie.
- Musimy porozmawiać Maddie - powiedziała stanowczo mama, dokładnie ilustrując mnie wzrokiem.
- No wiem miałam przyjść wcześniej bla bla. Porozmawiajmy o tym rano, jestem zmęczona, chce mi się spać - zaczęłam powoli wpinać się po schodach.
- Musisz spakować walizki. Chcę żebyś zamieszkała z ojcem - wypaliła, a ja zamarłam.
- Co ty pierdolisz?
- Maddie ostrzegałam!
- No co? Chcesz się mnie pozbyć? Własną córkę wyrzucasz z domu? Przecież nie chcę, się wyprowadzać do ojca, czy on w ogóle się kiedykolwiek mną interesował? - naskoczyłam na nią, nawet nie wiem jak teraz wygląda, ostatni raz go widziałam jak miałam 2 latka, w ogóle go nie pamiętam - Nie chce nigdzie wyjeżdżać! I dlaczego taka nagła decyzja?
- Znalazłam prochy w twoim pokoju - wykrzyczała, gdy to usłyszałam moja złość wzrosła - To się stało, myślałam, że jesteś porządną dziewczyną. Twoi znajomi źle na ciebie wpływają, i dlatego wyjeżdżasz do ojca.
- Pogięło cie? Grzebałaś w moich rzeczach? Ja nie mogę wejść do twojej sypialni bez pytania!
- Jestem twoją matką i mam do tego prawo - powiedziała z powagą - Będziesz mieszkać z ojcem i tyle. On mieszka teraz w Londynie,  powinnaś być tam jutro po południu. Samolot masz o 11:30.
- Oh na prawdę fajnie, że mówisz mi w dzień wyjazdu - prychnęłam sarkastycznie - To że dajesz mi kieszonkowe, nie oznacza że jesteś dobrą matką, nie masz w ogóle dla mnie czasu, obchodzi cię tylko twój nowy chłopak, jesteś wpatrzona w niego jak w obrazek - wyrwałam jej bilet - Wiesz co? Chcę zamieszkać z tatą, nie chcę dłużej tutaj z tobą i twoim kochasiem mieszkać - pobiegłam do swojego pokoju, otworzyłam wszystkie szafy i wyrzuciłam ubrania. Potrzebne rzeczy położyłam na łóżku i zaczęłam je pakować do walizek. Poszłam do szafki zobaczyć czy moja matka wzięła wszystkie prochy, które się tam znajdowały. Wzięła.
Walizki stały obok łóżka już spakowane, usiadłam na jego brzegu. Rodzina, której zrujnowałam życie, na pewno mnie nienawidzi. Matka ma mnie i to wszystko w dupie. Chce się mnie tylko pozbyć. No to proszę nie mam zamiaru dłużej tutaj mieszkać. Robiło się już jasno na dworze, ostatni raz mogłam patrzeć i podziwiać piękny wschód słońca z mojego pokoju.

Zeszłam do kuchni, nie zwracając uwagi na to czy kogoś obudzę, zabrałam jogurt z lodówki i usiadłam przy blacie kuchennym.
- W Londynie na pewno cię polubią - powiedziała mama.
- Mogłaś wcześniej powiedzieć, już by mnie tu nie było.
- Maddie nie złość się na mnie, tam będzie ci lepiej.
- Jesteś wredną suką, tylko tyle mam ci do powiedzenia - powiedziałam to w końcu i nie żałowałam żadnego słowa, które jej powiedziałam.
- To ja cię wychowałam i jestem twoją matką do cholery, więc odnoś się do mnie z szacunkiem.
- Dobra, dobra - wymamrotałam i opuściłam kuchnię.

Ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam twarz, wyszczotkowałam zęby i wzięłam szybki orzeźwiający prysznic. Następnie dokładnie rozczesałam włosy i owinięta ręcznikiem opuściłam pomieszczenie. Z walizki wyjęłam pierwsze lepsze rzeczy, były to czarne dresy zwężane przy łydkach i szara bluza z nadrukiem. Wyjęłam jeszcze kremową bieliznę i z powrotem weszłam do łazienki. Założyłam na siebie wcześniej przygotowane rzeczy. Ostatni raz weszłam jeszcze do mojego pokoju. Podeszłam do komody na której znajdowało się kilka zdjęć, energicznym ruchem zgarnęłam wszystkie do walizki. Byłam już gotowa. Zeszłam na dół do salonu z walizkami i zadzwoniłam po taxi. Siedzieliśmy wszyscy na kanapach w ciszy. Nie chciałam nic mówić. Nienawidzę ich. Chciałam już być w drodze na lotnisko.
- Będzie nam cie brakowało - powiedział Nick, nowy chłopak mojej mamy.
- Skończ i się nie ośmieszaj.
 Właśnie podjechała taksówka. Zerwałam się na równe nogi, założyłam bluzę i pożegnałam się, musiałam się jak najszybciej wydostać z tego domu.
Kiedy dotarłam na lotnisko, zabrałam walizki i trzasnęłam drzwiami auta. Weszłam do hali, usiadłam na jednym z miejsc. Kobieta mówiła przez intercom, że lot do Londynu jest już gotowy i można wchodzić na pokład.

Weszłam na pokład, nie obracając się za siebie. Chciałam wszystko zostawić za sobą i zacząć nowe lepsze życie. Zajęłam miejsce przy oknie. Cały lot tak naprawdę pamiętam jak przez mgłę. Pamiętam tylko moment startu, a później zapadłam w głęboki sen. Obudziła mnie stewardessa.
- Przepraszam, pomyślałam że chce pani wiedzieć, że już wylądowaliśmy - powiedziała.
- Dziękuję, ze mnie pani obudziła - opuściłam samolot i poszłam po mój bagaż.
Zauważyłam mężczyznę trzymającego kartkę z napisem "MADDIE". Podeszłam pewnym krokiem.
- Cześć, jestem Oliver i jestem ..twoim ojcem - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Myślałam, że będzie mnie nienawidził za to, ze postanowiłam zrujnować im życie, a on był taki miły w stosunku do mnie. Zabrał moje walizki i ruszyłam za nim do samochodu. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Byłam trochę zmieszana.
Jeszcze wczoraj gdyby mi ktoś powiedział, że dziś będę w Londynie z swoim biologicznym ojcem, to bym go wyśmiała.
Dziesięć minut później byliśmy już na miejscu. Oliver zaparkował przed domem.
- Wow, jest ogromny - powiedziałam, kiedy zobaczyłam duży dom, który teraz będzie także moim domem.
Gdy tylko wysiedliśmy z auta, z domu wybiegła jakaś dziewczyna.
- Cześć Maddie, jestem Gemma, twoja przyrodnia siostra. Miło mi cię poznać - powiedziała z uśmiechem i mocno mnie przytuliła, to było bardzo miłe. Na prawdę byłam w szoku, że tak się zachowywali, przecież odwracam ich życie do góry nogami.
- Słyszałam, że mam jeszcze jakieś brata tak? Mama mówiła - powiedziałam bez żadnego zastanawiania się.
- No tak, ale nie ma go teraz w domu, będzie dopiero wieczorem, spokojnie na pewno się polubicie - puściła mi oczko, na co ja się zaśmiałam.


___________________________________________________________________
Przepraszam, że tak nagle postanowiłam zmienić fabułę. Poprzednie opowiadanie nie było do końca przemyślane, i tak jakoś wyszło.


Mam nadzieję, że nie jest najgorzej :)

Tak więc, widzimy się nie długo ♥
Ps. Jeżeli to czytasz, to proszę zostaw komentarz (jestem ciekawa, ile osób czyta tego bloga)

Prolog

Każdego dnia. Każdej godziny. Każdej minuty, a nawet każdej sekundy coś się zmienia. Jednak nikt nigdy dokładnie nie wie co to będzie.
''Zwykła dziew­czy­na, dwie oso­bowości, każda z nich to praw­dzi­wa ona.
W oczach ob­cych twar­da, nieugięta las­ka, która mści się bo­leśnie, nig­dy nie wy­bacza, nie płacze, jest nieby­wale sil­na.
W oczach naj­bliższych przy­jaciół sil­na, ale de­likat­na, która pot­ra­fi wy­baczać, często płacze do poduszki. Dziewczyna, która wśród ob­cych przy­biera drugą osobowość, ze strachu, że ktoś ją kiedyś zra­ni...
To ja
'' - po­wie­działam... To zmieniło mo­je życie na zaw­sze.





Nazywam się Maddie Black, a oto moja historia...


 _____________________________________________________________